Jak bronić się przed narkotykami? – Rozmowa z lekarzem

Po pierwszą dawkę narkotyku najczęściej sięgają nastolatki. Dla przyjemnych wrażeń, nie znanego dotąd oszołomienia, odrywającego od codzienności. Nie zdają sobie na ogół sprawy, że w bardzo niebezpieczny sposób zaczynają igrać z ogniem! Bowiem narkotyki uzależniają wyjątkowo szybko: coraz częściej organizm zaczyna upominać się o zwiększone dawki – aż do kompletnej ruiny zdrowia! Wystarczy trochę przedawkować, by rozstać się z życiem… Od kilkunastu lat narkomania pleni się i w naszym kraju siejąc spustoszenie wśród młodzieży – nawet tej ze szkół podstawowych. Co robić, by bronić młodzież przed zadawaniem sobie „śmierci na raty” – rozmawiamy o tym z psychiatrą dr Stanisławem Kuligowskim.

– Panie Doktorze, czy każdy, kto raz spróbował narkotyku – wydał tym samym na siebie skazujący wyrok?

Dr Stanisław Kuligowski: – Na pewno nie. Ostrzegam jednak przed eksperymentowaniem z tym najgroźniejszym z nałogów – lepiej nie ryzykować! Nikt z nas nie zna bowiem granicy własnej odporności. A narkotyki, zwłaszcza z grupy pochodnych opium, potrafią uzależnić już po kilku miesiącach „brania”.

– Czyli powodują, że narkoman musi zażywać swój środek, aby w ogóle funkcjonować?

Dr S.K.: – Przy braku środka narkotycznego uzależniony odczuwa tzw. zespół abstynencyjny, objawiający się wyjątkowo ciężko: bardzo złym samopoczuciem, wzmożoną potliwością, odczuciem intensywnego łamania w kościach, kołataniem serca. Może nawet dojść do załamania krążenia, zaburzeń metabolicznych i elektrolitowych – wymagających szybkiej interwencji lekarza. Albo dawki narkotyku. Dlatego uzależniony, bojąc się objawów głodu narkotycznego, zdecyduje się na wszystko – byle tylko zdobyć porcję narkotyku!

– Co właściwie popycha dzieci i młodzież do narkotyzowania się?

Dr S.K.: – Bezmyślność, ciekawość, chęć dostosowania się do grupy, której członkowie „biorą”. Narkomania jest bowiem najczęściej uzależnieniem grupowym, typowym dla określonych kręgów subkultury młodzieżowej. Zażywanie narkotyku staje się wspólnym rytuałem, celebrowanym przez grupę, której członkowie są przekonani, że tylko tu, wśród swoich – znajdą zrozumienie, akceptację, oderwanie się od codziennych trosk i kłopotów, wspólne przeżywanie czegoś nowego, niezwykłego.

Czytaj też  Szkarlatyna

– Jaka jest zatem rada dla rodziców?

Dr S.K.: – Rodzinie przypada poważna rola, może nawet decydująca o tym, czy dziecko zostanie narkomanem. Właśnie ze względu na sytuację rodzinną wyróżniamy tzw. grupy ryzyka – czyli środowiska, w szczególny sposób sprzyjające uzależnieniu pochodzących z nich dzieci. Należą tu przede wszystkim rodziny rozbite oraz funkcjonujące jedynie formalnie. Z tego typu rodzin wywodzi się około 90% narkomanów! Różne bywają przyczyny rozpadu rodzin: alkoholizm, zaburzenia psychiczne któregoś z jej członków, cele życiowe, stawiające ponad wszystko karierę czy troskę o byt materialny kosztem braku czasu dla dzieci. Nie jest również zdrowa sytuacja, gdy apodyktyczny ojciec dominuje nad potulną matką i emocjonalnie odrzuca dziecko. Ani taka, gdy dobrze zarabiający rodzice oferują dziecku różne dobra materialne – kategorycznie żądając w zamian bardzo dobrych stopni. Nie rozumieją, że w okresie dojrzewania dziecko mniej potrzebuje tych dóbr materialnych – a więcej zrozumienia, tolerancji, uwagi.

– Słowem – często najwięcej można zrobić dla dziecka zmieniając coś u siebie, we własnym postępowaniu.

Dr S.K.: – Gorąco zachęcam rodziców do refleksji nad sobą. Czy stanowią dobry wzór dla dziecka? Czy nie narażają go na dostrzeganie rozbieżności między głoszonymi zasadami a postępowaniem? Czy potrafią zachować w oczach dziecka autorytet?

– W wychowaniu uczestniczy również szkoła…

Dr S.K.: – Niestety, jej autorytet uległ ostatnio silnemu obniżeniu. A życie nie toleruje próżni – autorytetem dla dziecka stają się rówieśnicy czy ich grupy. Stąd siła przyciągania, wpływ różnych nieformalnych grup na młodzież, pragnącą „być razem”.

– Dlaczego jednak jedno dziecko sięga po narkotyki, a inne nie, chociaż żyją w podobnej sytuacji?

Dr S.K.: – Decydują o tym cechy osobowości. Silniejsze będzie poszukiwać innych dróg wyjścia, innych sposobów na własne problemy. Słabsze wybierze odsuwanie od siebie tego, co boli, za pomocą narkotyku, poprawiającego – chociaż na krótko – samopoczucie.

Czytaj też  Terapia dziecka w domu

– Ale przecież rodzice chyba wiedzą, że coś z ich dzieckiem jest nie w porządku!

Dr S.K.: – Proszę mi wierzyć – potrafią i przez 2–3 lata nie zauważyć, że mają w domu narkomana! A gdy wreszcie dotrze do nich ta przerażająca prawda – reagują rozmaicie. Czasem nie chcą przyjąć jej do wiadomości. Prawie nigdy – zadać sobie trudu odszukania i zrozumienia pierwotnych przyczyn, które pchnęły dziecko do nałogu. Sporadycznie tylko okazują małemu narkomanowi emocjonalne oparcie, znacznie częściej reagują represjami i odrzuceniem. Co zresztą jedynie silniej wpędza w nałóg, bo niezbędną akceptacje i oparcie daje wtedy dziecku… grupa, biorąca narkotyki!

Zatem radzimy rodzicom, by nie szczędzili czasu dla dziecka. W sytuacji, gdy ojciec czy matka mogą uchodzić także za przyjaciół własnego dziecka raczej na pewno nie wyląduje ono wśród jakiejś narkotyzującej się grupy. A jeśli dziecko już zaczęło „brać” – najskuteczniej pomogą mu oparcie emocjonalne rodziców, którzy potrafią samokrytycznie spojrzeć na siebie, ocenić własne postępowanie i w razie potrzeby tak je skorygować, by usunąć te czynniki, które skierowały dziecko w stronę narkotyków. Pamiętajmy, że gra idzie o najwyższą z możliwych stawkę – o zdrowie i życie własnego dziecka!

Zobacz też