Dziecko opalone „na czekoladkę” to nie powód do dumy, lecz raczej dowód niefrasobliwości rodziców. Słońce jest konieczne do prawidłowego rozwoju malucha. Ale jeśli ze słonecznych dobrodziejstw nie korzysta się z umiarem, promienie mogą być groźne. Gdy dojdzie do oparzenia, skóra piecze, boli, jest zaczerwieniona. To doraźne, przykre efekty nadmiernego opalania. Inne mogą ujawnić się dopiero po wielu latach.
Zmarszczki, plamy, przebarwienia i piegi to nie największe przykrości, na jakie narażamy w przyszłości naszego malucha. Prawdziwym niebezpieczeństwem dla jego zdrowia może być wyzwolenie złośliwego procesu nowotworowego w skórze, np. groźnego czerniaka złośliwego.
W cieniu, w koszulce, pod parasolem
Aby maluszek bezpiecznie korzystał z dobrodziejstw słońca, należy przestrzegać kilku zasad:
- dopilnujmy, aby czapeczka czy kapelusik okrywał dziecku główkę;
- ubierajmy dziecko w cienkie, bawełniane koszulki;
- korzystajmy z parasola plażowego;
- podczas letnich spacerów nie zapominajmy często podawać dziecku wodę do picia;
- w czasie największych upałów (między godziną 11 a 15) skryjmy się w domu.
Promienie słoneczne jak lekarstwo
Z opalaniem należy oczywiście uważać, ale trzeba też wiedzieć, że pod wpływem słońca zachodzi w skórze synteza witaminy D3, niezbędnej do prawidłowej budowy kości. Dorosły człowiek potrzebuje codziennie minimum około 400 jednostek tej witaminy, szybko rosnący maluch dwukrotnie więcej. Gdy witaminy D3 jest zbyt mało, rozwija się krzywica – choroba zniekształcająca kości.
W naszym klimacie jedynie w krótkim okresie letnim, kiedy dziecko często przebywa na powietrzu, zażywając kąpieli słonecznych, naturalna produkcja witaminy D3 pokrywa dzienne zapotrzebowanie. A w innych porach roku? Zalecane jest profilaktyczne, codzienne podawanie dzieciom oraz dorastającej młodzieży witaminy D3 w odpowiednich preparatach.