120 przygód Koziołka Matołka

Autor tekstu – Kornel Makuszyński, rysunki: Marian Walentynowicz

kozy z Pacanowa

Wszystkie mądre polskie kozy,
– By je zliczyć, nie mam siły!
Na naradę się zebrały
I rzecz taką uchwaliły:

kowal podkuwa kozę

“W sławnym mieście Pacanowie
Tacy sprytni są kowale,
Że umieją podkuć kozy,
By chodziły w pełnej chwale.

kozioł idzie do Pacanowa

Przeto koza albo kozioł,
Jakaś bardzo mądra głowa,
Aby podkuć się na próbę,
Musi pójść do Pacanowa.

koziołek Matołek

A gdy wróci ten wędrowiec,
Już podkuty, ale zdrowy,
Wszystkie kozy się dowiedzą,
Czy to dobrze mieć podkowy.”

Matołek

“Kto ten dzielny? Kto się zgłasza?”
“Ja!” – zakrzyknął w głos koziołek.
Miał maleńką, piękną bródkę,
A wołano nań: Matołek.

koziołek matołek wyrusza w świat

Czule żegnał go ród kozi,
Mama i sędziwy tata,
A Matołek wziął tobołek
I wędruje na skraj świata.

koziołek matołek na drodze

Kiedy znalazł się na drodze,.
Po raz pierwszy na wolności,.
Skoczył w górę nasz koziołek,.
Aby rozprostować kości.

koziołek i dwa zające

Nagle ujrzał dwa zające,
Więc zapytał: – “Proszę panów,
Może mi panowie wskażą,
Gdzie to miasto jest Pacanów?”

koziołek Matołek i zając

Rzekł mu jeden: – “Idź przed siebie
Trochę w prawo, trochę w lewo,
Przepłyń morze, przeskocz góry,
Aż napotkasz uschłe drzewo.”

pies szczeka na koziołka

Nagle przerwał i zakrzyknął
“Niech ratuje się, kto zając!”
A koziołek smyk na drzewo,
Przed psem strasznym uciekając.

na drzewie

“Złaź natychmiast z mego brzucha”
– Woła drzewo w wielkim gniewie.
“Nie masz prawa, śmieszna kozo,
Po szanownym łazić drzewie”.

upadek z drzewa

Zawołało wiatr na pomoc
I zatrzęsło się z łopotem,
Tak że spadło trochę liści,
A koziołek zaraz potem.

Matołek spadł na jeża

“Aj! Aj!” – wrzasnął, choć pod drzewem
Złego już nie było zwierza,
Lecz tymczasem jeż przydreptał
A koziołek spadł na jeża.

koziołek i jeż

Beknął głośno siedem razy,
Skoczył, jakby opętany,
A siąść nie mógł, bo w tym miejscu
Miał bolesne bardzo rany.

jeż rozmawia z koziołkiem Matołkiem

Jeż Igiełka rzekł mu na to:
“Czemu krzyczysz? To się zdarza!
Czyś ty jabłko, by spaść z drzewa?
Teraz biegnij do lekarza!”

Matołek i niedźwiedź

Niedźwiedź zawsze jest lekarzem,
Z pokolenia w pokolenie,
Zbadał rany, potem mruknął:
“Dam ci coś na przeczyszczenie”,

zdziwiony niedźwiedź

“Nigdy !” – krzyknął nań koziołek,
“Wolę już najsroższe bóle”!
Na stół skoczył, stłukł kałamarz,
I przez okno smyk ! na pole …

rozbrykane cielęta

Właśnie pasły się cielęta
Na zielonym brzegu Wisły.
Z wielkim się rozbiegły krzykiem:
“Kozioł wariat! Stracił zmysły!”

kapusta i wrona na drzewie

On zaś poszedł poprzez pola.
W krąg kraina bardzo pusta,
Nagle, gdy był bardzo głodny,
Szepnął cicho: – “Ach, kapusta!”

kapusta i wrona na drzewie

Głowy stały tak w szeregu,
Jakby za żołnierzem żołnierz.
Nasz koziołek zaczął ucztę,
Wtem ktoś chwyta go za kołnierz.

koziołek, rolnik i więzienie

“Tuś mi, bratku, capie młody!”
Wołał stróż, co wyszedł z cienia.
Nie oglądaj się, idź prosto,
Do więzienia! Do więzienia!”

sędzia skazuje koziołka Matołka

Przyszedł sędzia i rozkazał,
By zakuli go w kajdany,
I w komórce bardzo ciemnej
Kazał przykuć go do ściany.

w więzieniu

Siedzi biedny nasz koziołek
I nie może ruszyć łapą,
Jęczy tylko i wciąż płacze:
“Żegnaj mamo, żegnaj papo!”

rozbójnicy w nocy

W nocy przyszli rozbójnicy,
Wygrzebali ziemię kołkiem
I na plecach swych unieśli
Tę komórkę wraz z Matołkiem.

rozbójnicy w lesie

Do ciemnego zaszli lasu,
Patrzą, co tam jest w komorze?
Nagle strasznie zakrzyknęli:
“Diabeł! Ratuj się kto może!”

Koziołek Matołek w kajdanach

“Stójcie, stójcie!” – kozioł woła­
“Uwolnijcie mnie z powroza,
Ja nie jestem żaden diabeł,
Moja mama była koza!”

uwięziony koziołek płacze

Lecz po zbójcach nie ma śladu,
Bo uciekli, gdzie pieprz rośnie,
A koziołek został w lesie,
Pobekując wciąż żałośnie.

baba Jaga i koty

Bekiem zbudził czarownicę,
Bardzo straszną babę Jędzę,
Co dziewczynek złote włosy
Tak na krosnach tka jak przędzę.

czarownica i koziołek Matołek

Przyszła, patrzy i wciąż cmoka,
Potem rzecze: – “Coś, kochanie,
Jesteś mi zanadto chudy,
Ale zjem cię na śniadanie!”

baba Jaga i kozoiłek

A on na to: – “Zdejm łańcuchy,
A ja za to cię z ochotą
Poprowadzę tam, gdzie leżą
Wielkie skarby, srebro, złoto!”

Czytaj też  Kto jest najsilniejszy?

czarownica nad wodą

Wiedzie potem czarownicę
Przez las stary, przez las młody,
Aż oboje tam przybyli,
Gdzie są wielkie, czarne wody.

Matołek bierze na rogi czarownicę

Kazał stanąć jej nad brzegiem,
I na chwilę zamknąć oczy.
Baba stoi, a koziołek
Jak nie beknie! Jak nie skoczy!

baba Jaga wpadła do wody

Tak ją ducnął w brzuch rogami,
Wedle dawnej koziej mody,
Że fiknęła siedem razy
I jak kamień bęc do wody!

chata baby Jagi

“Hulaj, koza!” – rad zawołał,
Potem pobiegł do jej chaty
I uwolnił troje dziatek,
Co płakały spoza kraty.

klęczące dzieci

Dwie dziewczynki, jeden chłopczyk,
Uklęknąwszy w chaty progu,
Ślicznie razem zaśpiewali,
Aby podziękować Bogu.

rozstaje dróg

Potem razem szli z koziołkiem
Aż do czarnych lasów skraju,
Dzieci poszły w kraj daleki,
A on został na rozstaju.

kaczka na stawie

Spotkał kaczkę; pięknie wita:
“Babcia pani pewnie zdrowa?
Może pani mi odpowie,
Jak stąd iść do Pacanowa?”

kaczka kwaccze do koziołka matołka

“Kwa! kwa!” – kaczka wrzaśnie na to,
Czyniąc w wodzie wiele plusku.
“Nie rozumiem!” – rzekł koziołek,
“To zapewne po francusku!”

w nocy

Noc zleciała, jak kruk czarna,
A koziołek smutno kroczy,
Ledwie długą widzi drogę,
Biedne wypatruje oczy.

noc i światła samochodu

Co to?! Co to?! Z wielką wrzawą
Smok potężny drogą leci,
Dwoje oczu ma na przedzie
I straszliwie nimi świeci.

oświetlony kozioł

Lecz koziołek nasz odważnie
Stanął pośród czarnej drogi!
Może zginie, ale przedtem
Chce potwora wziąć na rogi.

samochód w nocy

Ten uderzył go żelazem,
Które miał na paszczy przedzie.
Kozioł fiknął, wzleciał w górę,
Potem miękko spadł i – jedzie.

koziołek matołek w samochodzie

Nagle stanął wóz żelazny,
A tłum wielki w głos wykrzyka:
“Koza! Koza! Łapcie kozę!
Zawołajcie tu rzeźnika!”

koziołem Matołek ucieka

Wielki strach padł na koziołka,
Wszystkie zebrał w sobie moce,
Skoczył i uciekał pędem,
Przez trzy dni i przez trzy noce.

wiewiórka

Głodny bardzo, szukał długo,
Czy się czego zjeść nie uda?
Aż zobaczył wiewióreczkę,
Co jak płomień była ruda.

rozmowa z wiewiórką

“Daj mi zjeść co, dobra pani!”
A wiewiórka: – “Bardzo proszę,
Mam na sprzedaż sześć orzechów,
Ale zapłać mi trzy grosze”.

strach na wróble

“Skąd je wezmę, nieszczęśliwy,
Widzisz przecie, żem jest w nędzy?”
Wtem zobaczył Stracha w polu;
“Może pan mi da pieniędzy?”

strach na wróble rozmawia

Strach na wróble zdjął kapelusz,
Bardzo mu się pięknie kłania
I powiada: – “Smutne czasy.
Ja też jestem bez śniadania”.

zamek i góra

Przyszedł do jednego miasta,
Gdzie wydano prawo nowe:
“Kto by z brodą wszedł na rynek,
Temu zaraz utną głowę!”

brama do miasta

Napis taki był na bramie,
Kozioł patrzył weń ciekawie,
Ale że nie umiał czytać,
Nic nie wiedział o tym prawie.

kat prowadzi koziołka

Więc schwytali go od razu,
Wnet go na stracenie wiodą,
I odcięli mu głowinę,
Razem z piękną bardzo brodą.

koziołek matołek leży

Leży biedak już bez ducha,
Wtem poczciwy szewc nadchodzi.
Spojrzał, westchnął i powiada:
“Pewnie brodę miał dobrodziej!”

szewc szyje

Bardzo zacny był to człowiek,
Więc choć to nie było łatwo,
Przyszył głowę do tułowia
Bardzo mocną, szewską dratwą.

bohaterowie bajki jedzą

Ożył kozioł, beknął rzewnie,
Potem szewca wziął w uściski,
Szewc do domu go zaprosił,
A tam z jednej jedli miski.

posłańcy czytają ogłoszenie króla

Gdy odpoczął, poszedł dalej.
Aż tu wszystkim herold głosi,
Że bal będzie u królewny,
Najjaśniejszej, pięknej Zosi.

złote berło

A kto z gości na tym balu,
Najpiękniejszą pieśń zaśpiewa,
Będzie królem i dostanie
Berło ze złotego drzewa.

koziołek Matołek z warkoczykami na brodzie

“Będę królem!” – krzyknął kozioł,
“Śpiewam piękniej niż słowiki!”
I czym prędzej zaplótł brodę
W bardzo zgrabne warkoczyki.

mieszkańcy zamku uciekają

Każdy cudne śpiewał pieśni,
Czy bogaty, czy ubogi,
Lecz gdy nasz Koziołek beknął,
Wszyscy w krzyk i dalej w nogi!

królewna

“Ach, ty trąbo jerychońska!”
Tak królewna gniewna rzecze.
“Niech go kucharz stąd zabierze
I na rożnie wnet upiecze!”

kucharz

Straszną byłby zginął śmiercią,
Ale patrzcie! Kozioł zmyka,
Bo gdy kucharz w ogień dmuchał,
On się przebrał za kuchcika.

Czytaj też  Sreberko

marynarz

Gdy tak zmyka w białym stroju,
Ktoś go chwycił na zakręcie
I zawołał: – “Chodź, mój miły!
Będziesz kuchtą na okręcie!”

armata na okręcie

Gdy uwarzył pierwszy obiad,
Wszyscy w krzyk, i miast zapłaty
Za wyborne gotowanie,
Wsadzili go do armaty.

wystrzelony koziołek Matołek

Jak nie huknie! Jak nie fuknie!
A koziołek nasz, niebożę,
Długo leciał przez powietrze
I po czterech dniach wpadł w morze.

wieloryb

Spadł na małą czarną wyspę
I odetchnął odrobinę.
Nagle wyspa się zachwiała
I zanurza się w głębinę.

na wyspie

Dziw nad dziwy! Straszne rzeczy!
Lecz wy rozumiecie chyba,
Że Matołek, co miał pecha,
Prosto spadł na wieloryba.

koziołek tonie

Parsknął biedak, bowiem w morzu
Woda jest okropnie słona,
A on skąpał się w niej cały,
Od swej brody do ogona.

wielki ptak

Wtedy słońce pociemniało,
Jakby je zakryła chmura,
Bo to leciał ptak straszliwy,
Co się zwał “Skrzydlata Góra”.

ptak leci

Ryknął, jakby lew zaryczał,
Porwał kozła w swoje szpony,
I biednego syna kozy
Gdzieś w nieznane poniósł strony.

ptak i księżyc

Leci, leci, leci, leci,
Aż doleciał do księżyca!
Już go pożreć chce łapczywie,
Gdy wtem miga błyskawica.

szlachcic z szablą

Polski szlachcic z szablą bieży,
Krzykiem wielkim siejąc grozę:
“Jakim prawem, krwawy zbójco,
Chcesz tę polską pożreć kozę?”

ptak ucieka w chmury

“Ja tu jestem, pan Twardowski,
Co ci nie da zjeść biedaka!”
Gdy to straszny ptak usłyszał,
Między chmury dał drapaka!

Pan Twardowski wita się z koziołkiem Matołkiem

Szlachcic w śmiech, a potem rzecze:
“Że gościnność mam w zwyczaju,
Usiądź waść i opowiadaj,
Co tam w polskim słychać kraju?”

Pan Twardowski rozmawia z koziołkiem Matołkiem

Gadał kozioł, to co wiedział,
Potem zaś dziękował szczerze,
A Twardowski poweselał,
Na to miłe patrząc zwierzę.

Twardowski pokazuje gwiazdy

Rzekł mu potem: – “Dziś na ziemię
Będą złote spadać gwiazdy.
Siądź na jedną, jeśli Wasze
Takiej się nie boisz jazdy!”

Matołek na spadającej gwiazdzie

“Raz śmierć kozie!” – kozioł wrzasnął,
Widząc gwiazdę spadającą.
Skoczył śmiało i już leci,
Tylko bardzo mu gorąco.

spadająca gwiazda nad Warszawą

Leciał prawie przez trzy lata,
Wciąż się złotą żywiąc trawą,
Aż nareszcie gwiazda woła:
“Teraz lecim nad Warszawą!”

koziołek Matołek wpadł do Wisły

Znowu leci, iskry sypie,
Gdy wtem wody się rozprysły,
I gwiazdeczka o północy
Wpadła z kozłem wprost do Wisły

kłowa kozła w wodzie

Beknął kozioł, zanurzony,
W zimne fale aż pod brodę,
I narzeka: – “Czym ja kaczka,
Aby ciągle spadać w wodę?”

noc

Na brzeg z wielkim wylazł trudem,
Przez piaszczyste brnie nasypy
I powiada: – “Ej, Matołku,
Żebyś ty nie dostał grypy!”

balon

Kiedy wreszcie świt rozbłysnął,
Kozioł, zziębły i rozżalon,
Widzi, jak żołnierze gazem,
Wielki nadymają balon.

żołnierze namawiają koziołka Matołka

“Poleć z nami!” – powiadają. ”
Polecimy ponad chmury!”
,,Piękne dzięki!” – rzekł Matołek,
“Właśnie powróciłem z góry!”

Matołek biegnie w lesie

I w te pędy w las ucieka,
Bo to wiedział już dokładnie,
Że jest ładnie na księżycu,
Lecz na ziemi jeszcze ładniej.

koziołek przestraszony

Bum! Bum! – nagle się rozlega,
Przez leszczyny i przez łozy,
A on poczuł ból w tej stronie,
Gdzie ogonek mają kozy.

koziołek Matołek ucieka

“Gwałtu! Tu jest polowanie
I na śmierć mnie zastrzelili!”
Jęknął kozioł i ze strachu
Ubiegł więcej niż pół mili.

wilk

Ciemno stało się na świecie,
Wielka burza przeszła blisko,
A gdy ścichła, z gęstwy lasu
Wyskoczyło złe wilczysko.

tęcza

“Śmierć mnie czeka w paszczy wilka!”
Nasz Matołek rzewnie jęczy,
Gdy wtem most przed sobą ujrzał,
Przeogromny z cudnej tęczy.

wilk, kozioł i tęcza

Skoczył na ten most wspaniały,
A wilk z miną ogłupiałą
Patrzy, jak koziołek dzielny
Pod niebieską mknie powałą!

zjeżdżalnia z tęczy

Kiedy znalazł się na szczycie,
By nie skręcić sobie karku,
Przysiadł i tak zjechał na dół,
Jak kolejką w lunaparku.

w Chinach

Przebiegł tęczą przez pół świata,
Wykopyrtnął się w dolinach,
Spojrzał w koło i zrozumiał,
Że się nagle znalazł w Chinach!

pałac czajnik

Przez ryżowe bieży pola,
Przez herbaty mknie zagajnik,
Aż zobaczył taki pałac,
Jak porcelanowy czajnik.

cesarz chiński

Rzekł do siebie: – “Po co, koźle,
W chińskie ty się sprawy mieszasz?”
Wtem za nogi strach go chwycił,
Bo się chiński zjawił cesarz.

Czytaj też  Czarna owca

cesarz i koziołek Matołek

Rzekł łaskawie: – “Witaj, panie!
Choć masz jeszcze lata młode
Mandarynem cię mianuję,
Bo masz bardzo piękną brodę!”

córka cesarza

Już po chwili kozioł stąpa
Po pałacu, cudnie odzian,
A cesarza córka woła:
“Ach, przystojny jest ten młodzian!”

cesarz i chińskie litery

Potem cesarz tak rozkazał:
“Niech mu nikt nie daje jadła,
Aż ten chłopczyk się nauczy
Z chińskich liter abecadła!”

chińskie litery

“Jest tych znaków nie tak wiele,
Ze czterdzieści coś tysięcy,
Więc się krótko będzie uczył,
Sto lat może, lecz nie więcej!”

koziołkowi Matołkowi kręci się w głowie

“Ratuj, mamo!” – jęknął kozioł,
Który był już mandarynem.
“Znacznie gorsze to od śmierci,
Co wciąż goni za twym synem!”

skrzynia

Gdy się wszyscy spać pokładli,
Kozioł zdjął jedwabne szaty,
I tajemnie się zagrzebał
W wielkim pudle od herbaty.

Chińczycy niosą skrzynię

Rano wzięły je Chińczyki,
Po niezmiernym nieśli kraju,
A w rok potem nasz koziołek
Był już w Indiach, aż w Bombaju.

kupiec z Bombaju

Tam poważny jeden kupiec
Odbił zręcznie wieko z pudła,
A z herbaty wyskakuje
Postać smutna i wychudła.

koziołek Matołek pyta kupca o Pacanów

“Nim odpowiesz” – rzekł Matołek ­
“Wprzódy dobrze się zastanów
I objaśnij mnie łaskawie,
Czy to wreszcie jest Pacanów?”

kupiec modli się

Ten zaś człowiek, co miał kolor
Jak chleb, kiedy się przypiecze,
Na twarz upadł i zawołał:
“Sziwa riwa! Ecze pecze!”

mieszkańcy Indii

Tłum ogromny bieży, krzycząc:
“Aja koza hindu teli!”
Znaczy to: – “Tak pięknej kozy
Jeszcze w Indiach nie widzieli!”

tłum rzobiega się

“Coś mi się to nie podoba!”­
Myśli kozioł zadziwiony.
Gdy wtem tłum z ogromnym wrzaskiem
Rozbiegł się we wszystkie strony.

rozwścieczony słoń

Patrzy, a to słoń pijany,
Na ognisty rum łakomy,
Bieży, trąbą drzewa łamie
I wywraca małe domy.

słoń

Dojrzał kozła i wykrzyka:
“Porzuciłem mego pana!
Siadaj na mnie i zmykajmy,
Będę w tobie miał kompana!”

Matołek na słoniu

Już po chwili kozioł siedział,
Jakby na wysokiej wieży,
A słoń pędzi w las i trąbi:
“Z drogi! Z drogi! Pan słoń bieży!”

śpiący słoń

Biegł przez wiele dni i nocy,
Kozioł nie czuł w sobie kości,
Więc gdy słoń na chwilę zasnął,
Zsunął się i smyk! w ciemności.

koziołek Matołek w Afganistanie

Nadszedł ktoś, a kozioł pyta:
“Gdzie ja jestem, dobry panie?”
Tamten grzecznie mu odpowie:
“Jesteś pan w Afganistanie!”

samolot na niebie

“Koniec ze mną!” – myśli kozioł ”
Bo już moja dola taka!”
Wtem przypadkiem, gdzieś pod niebem,
Stalowego ujrzał ptaka.

samolot o polskich kolorach

Własnym oczom nie dowierza:
“Czy gorączkę mam, czym chory?
Przecie na aeroplanie
Polskie widać stąd kolory!”

koziołek biegnie do aeroplanu

Aeroplan usiadł pięknie,
Bardzo blisko, o stajanie.
Kozioł biegnie, woła, płacze:
“Ratuj mnie pan, kapitanie!”

rozmowa z lotnikiem

Lotnik zaś, zdumiony wielce,
Oczom wierzyć swym nie może!
Śmieje się i tak powiada:
“Skąd tu wziąłeś się, niebożę?”

koziołek w samolocie

Gdy mu kozioł opowiedział,
Jak wędruje nadaremno,
Ulitował się kapitan
I powiada: “Siadaj ze mną!”

Warszawa

Frunął w górę ptak stalowy,
Leciał, leciał w zachód krwawy,
A po kilku dniach niebieskich
Zdrowo przybył do Warszawy

koziołek Matołek w fotelu

Do nas przyszedł biedny kozioł,
Wyrwał siwy włos z swej brody,
I serdecznie popłakując,
Opowiedział swe przygody.

ludzie w garniturach

A nam też się płakać chciało,
Przeto, widząc go w boleści,
Prosiliśmy, by zjadł obiad
I używał, co się zmieści!

koziołek Matołek

A on na to: – “Chciałbym bardzo,
Lecz odpocząć tu nie mogę.
Muszę szukać Pacanowa
I w tej chwili idę w drogę!”

Matołek idzie w świat

Więc pożegnał nas serdecznie
I znów poszedł, biedaczysko,
Po szerokim szukać świecie
Tego, co jest bardzo blisko.

smok, lew i ptak

Straszne znowu przeżył dzieje,
Śmieszne, smutne, nie do wiary,
Tak, jak gdyby na koziołka
Ktoś potężne rzucił czary.

pisarz Kornel Makuszyński i rysownik Marian Walentynowicz

Mamy nowe wiadomości
I składamy je w swej teczce,
A za rok je opiszemy
W ślicznej jako ta, książeczce!

Zobacz też inne bajki do czytania.

Zobacz też