Ze wszystkich stu diabłów na świecie
Ja jeden nie jeżdżę w karecie
Przeważnie na hulajnodze
Wyjeżdżam straszyć na drodze.
Pod wierzbą ogromną i starą
Mam biuro – „Straszenie na raty”
Tam palę wierzbowe cygaro
Przy szklance wierzbowej herbaty.
Do diabła! Znów złość mnie ponosi,
Bo właśnie „Głos piekła” donosi:
„Kryzys, brakuje nam siarki,
Od jutra siarka na kartki”.
Zakocham się chyba z tej złości,
Więc kruka już teraz posyłam
Z kąkolem na dowód miłości
Do jednej z najmilszych babyjag.
Lecz ona wciąż warzy coś w kotle
I lata jak głupia na miotle
Choć inne wiedźmy – wiem o tem
Od dawna latają „Lotem”.
Przepraszam, nie znamy się prawie
Na chwilę więc tu z tej stroniczki
Wyskoczę i się przedstawię: „Diabeł Drzewny
Uciesznik z Piekła Rodem – Wierzbicki”.
Mam postać pokraczną, jak widać
I mordę kosmatą – ohyda!
Możecie diabłu nie wierzyć
Wiem, kogo straszyć należy.
Plociucha, co łże w żywe oczy
I wszystkich obgada dokoła,
Ropuchą w podeszwy łaskoczę
Aż kłamstwa po kłamstwie odwoła.
Łasuchom zaś, co po kryjomu
Wyjadają słodkości w domu,
Podrzucam czarcie irysy
O smaku trutki na myszy.
Pieniaczy to raczej nie pieszczę
Gdy spotkam – to marna ich dola –
Na kark im wskakuję i wrzeszczę
Jak sto znanych gwiazd rock-and-rolla.
Grubasa co w pracy się leni
Przykuwam do wielkich kamieni
I ganiam mila za milą
Aż straci przynajmniej pięć kilo.
Gdy spać mi się chce – księżyc gaszę
I kartkę wywieszam z gryzmołem:
„Przepraszam, tej nocy nie straszę,
Wyszedłem do piekła po smołę”.
Lecz serce – te spać mi nie daje,
Bo tęskni piekielnie do bajek.
Nastawiam więc sowę na trzecią
I lecę przyśnić się dzieciom.
Autor: Jan Kazimierz Siwek i Marek Rymwid
Zobacz także inne bajki do czytania.